2 wrz 2007

Dzisiaj jest dzisiaj

Po długich wakacjach od stałego łącza internetowego wracam do pisania. Przyznaję, że okropnie zapuściłam mój blog. Miałam zająć się przeszłością i historią lokalną, ale ten post nie będzie kontynuacją poprzedniego. Zostawiam przeszłość, jakakolwiek nie byłaby ważna i ciekawa, i robię skok do dnia dzisiejszego. Jak to określił ktoś z mojej chrześcijańskiej wspólnoty pewnego ranka po wieczornej modlitwie, podczas której wielu ludzi zostało uzdrowionych z różnych chorób: „Wczoraj działy się niesamowite rzeczy, ale dzisiaj jest dzisiaj”. Przed wojną Żydzi i Polacy żyli obok siebie i mieli swoje sprawy, problemy, konflikty, ale dzisiaj jest dzisiaj. Są nowe wyzwania i nowe radości.

Co zatem jest dzisiaj? Dzisiaj rano przyleciała do Warszawy grupa izraelskich studentów, którzy będą nas oprowadzać po Izraelu, kiedy nasza grupa dotrze tam w przyszłym miesiącu. Cieszyłam się na ich przylot, jakby to byli moi bliscy przyjaciele, chociaż przecież nigdy wcześniej ich nie spotkałam. A teraz, kiedy już ich poznałam, cieszę się jeszcze bardziej. To naprawdę niezwykłe, że można spędzić taki świetny dzień z ludźmi, których widzi się po raz pierwszy w życiu, z którymi rozmawiasz w obcym dla siebie i ich języku, którzy wychowali się w zupełnie innej kulturze i mają za sobą całkiem inne doświadczenie życiowe (np. obowiązkową służbę wojskową – także dziewczyny!). Niesamowite, jak może być śmiesznie razem i niesamowite, że można też szczerze pogadać o głębokich rzeczach. Ulica inspiruje… a dokładnie inspiruje koczująca przed Parkiem Łazienkowskim Młodzież Wszechpolska, np. do dyskusji o prawie do aborcji albo o społeczeństwie obywatelskim…

Miałam robić dużo zdjęć, ale nawet nie chciało mi się wyciągać aparatu z plecaka. Ale to u mnie standard, że kiedy dzieje się coś fajnego, to wolę w tym uczestniczyć niż to uwiecznić. Tym bardziej, że są tacy, którzy potrafią to uwiecznić lepiej i bardziej fachowo niż ja. Na przykład Chen, która studiuje dziennikarstwo i sztukę filmową i robi o nas film. Albo Asia, która ma foto-bloga , gdzie zapewne wkrótce pojawią się zdjęcia z dzisiejszych warsztatów integracyjnych (co za wariactwo! ale jaka frajda!), obiadu w Zapiecku (nie wiem, co koszerny kot zamiauczałby na piegorii ruskie ze skwarkami popijane zsiadłym mlekiem), spaceru po łazienkach i wieczornego koncertu, na który ja niestety nie dotarłam (ach ten dojazd!).

Jutro kolejny dzień z Izraelczykami – ruszamy do Muzeum Powstania Warszawskiego i na cmentarz żydowski. A wieczorem na Stare Miasto. A dziś już tylko ruszam w bety

Brak komentarzy: