17 lis 2007

Szabat

Szabat

Jeśli myślisz, że poniedziałek jest pierwszym dniem tygodnia, to przyjeżdżając na dłużej do Izraela musisz zmienić swój sposób myślenia. Pierwszym dniem tygodnia – zupełnie jak w kalendarzu liturgicznym Kościoła Katolickiego – jest niedziela. Same hebrajskie nazwy dni oddają ten porządek. Niedziela to „jom riszon”, czyli dzień pierwszy, poniedziałek – „jom szeni”, czyli dzień drugi, i tak dalej aż do piątku, dnia szóstego. A potem nastaje wieczór, dzień szósty, i nadchodzi dzień odpoczynku, szabat.

Szabat to nie jest po prostu sobota, jak mogłaby sugerować nazwa (nota bene nazwa sobota wzięła się przecież od słowa „szabat”). Szabat nie zaczyna się, gdy nastanie ranek, dzień siódmy. Szabat zaczyna się z momentem zachodu słońca, w piątkowy wieczór. Ale zanim jeszcze słońce zajdzie można wyczuć atmosferę oczekiwania na coś szczególnego.

W Jerozolimie nie sposób tego nie zauważyć, jako że na godzinę przed nadejściem szabatu słychać przeciągły dźwięk syreny, jakby oznajmiający: „Za godzinę! Nadchodzi! Przygotuj się!”. Na ulicach zaczyna się wtedy coś, co można nazwać „burzą przed ciszą”: ruch wzmaga się, każdy śpieszy się, żeby zamknąć i zabezpieczyć sklep, zrobić ostatnie zakupy, dotrzeć na czas do domu. Sobolowe czapy i czarne kapelusze ortodoksyjnych Żydów zdają się śmigać w powietrzu. Z czasem, jak słońce zniża się coraz bardziej, ruch maleje, ulice pustoszeją i nastaje szabasowy wieczór.

W Tel Awiwie, jest nieco inaczej: szabat nie ma tak religijnego charakteru, a jednak trudno nie odczuć na własnej skórze, że ten dzień jest inny niż pozostałe. Oczywiście, sklepy są zamykane, z dużymi centrami handlowymi i sieciami supermarketów włącznie. Jeśli zapomniałeś o zakupach, to jesteś skazany na śmierć głodową, pożyczenie jedzenia od sąsiadów albo szukanie restauracji (nie wszystkie są otwarte) lub jednego z nielicznych funkcjonujących kiosków. Ale to też nie jest takie proste, bo – co w szabat najbardziej uderzające dla obcego - na godzinę przed zachodem słońca przestają kursować autobusy i pociągi. Jeśli nie masz własnego samochodu i spóźnisz się na ostatni autobus, zostaje ci albo spacer albo taksówka, która w szabat jest droższa niż w inne dni. Są też „szerut taxi” – takie minibusy, które funkcjonują jak zbiorowe taksówki, ale one nie dojeżdżają na przedmieścia.

Po co ta cała szopka z wyłączaniem komunikacji miejskiej na 24 godziny? „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” – brzmi znajomo, prawda? To skrócona wersja przykazania, a tak to wygląda w oryginalnym kontekście:
Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty. Księga Wyjścia 20:8 - 20:11 (Biblia Tysiąclecia)
I znowu:
Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, bo nie dozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto bierze Jego imię do czczych rzeczy. Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę, lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty. Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu. Powtórzonego Prawa 5:11 - 5:15 (Biblia Tysiąclecia)

Ale co to ma wspólnego z autobusem? Skoro w szabat nie wolno pracować, to – w interpretacji konserwatywnego judaizmu – nie wolno wykonywać czynności, do których zalicza się między innymi zapalanie i gaszenie ognia, co w przełożeniu na współczesne czasy oznacza zakaz gotowania, korzystania z urządzeń elektronicznych, zapalania światła i wreszcie jeżdżenia samochodem. Czy ulice izraelskich miast są więc w szabat puste? Nie, bo przecież nie wszyscy są religijni i nie wszyscy przestrzegają tego przykazania. Ale publiczna komunikacja nie działa. Wjazd do niektórych dzielnic, zamieszkiwanych przez ortodoksyjnych Żydów, jest zabroniony – na ulicach ustawione są barykady. Choć tak naprawdę, to służą one bardziej jako informacja niż jako blokada: nikt rozsądny nie zaryzykuje wjazdu w takie miejsce z obawy przed ukamienowaniem.
Co więc można robić w szabat? Niereligijni Żydzi mają wtedy czas, aby jeździć na wycieczki, pójść na plaż, wyspać się, uprawiać sport. Religijni Żydzi poświęcają ten czas na studiowanie Tory, modlitwę w synagodze, wspólny posiłek i spacer z rodziną. W ultraortodoksyjnej jerozolimskiej dzielnicy Mea Szarim, po wieczornej modlitwie w synagodze i po kolacji, zamknięte dla samochodów ulice zapełniają się spacerującymi rodzinami.
Ja też spędzam ten szabat po Bożemu. No, powiedzmy. Wczoraj wieczorem zjedliśmy całą rodzinką kolację. Co prawda, moja nowa rodzina jest zupełnie niereligijna, ale pewne tradycje utrzymuje. Był wspólny posiłek i była tradycyjna chałka. A ja wystąpiłam w roli „cudzoziemca, który mieszka pośród twych bram”. Powinnam może przemilczeć fakt, że po kolacji Chawa odpaliła samochód, żeby odwieźć jedną z córek i pokazać mi Tel Awiw nocą. Powinnam też przemilczeć fakt, że piszę (czynność zabroniona) ten tekst na komputerze (urządzenie elektroniczne), ale co tam. Zaraz zabieram się za studiowanie Biblii, bo mam we wtorek egzamin z „Esencji Judaizmu”. Przynajmniej tyle „święcenia dnia świętego”….

Szabat szalom!

Brak komentarzy: